To chyba jedna z najpiękniejszych podróży w moim życiu, miejsce do którego na pewno wrócę – a nie często rzucam takie stwierdzenie. Wychodzę z założenia, że Świat jest tak wielki i piękny, że czasami po prostu szkoda wracać dwa razy w jedno miejsce (to nie tyczy się moich ukochanych Bałkanów oczywiście :)). Japonia zalicza się do miejsc, które w perspektywie kilkuletniej na pewno odwiedzę. Kraj ten kojarzy nam się z kolebką nowych technologii, odmiennej kultury, sushi, słodkich małych dziewczynek, które nie chcą dorosnąć. Kiedyś był utożsamiany jako kierunek dla osób z grubym portfelem…na szczęście w chwili obecnej dwa tygodnie w Japonii w super standardzie są tańsze niż tydzień na Kubie…Kiedy popatrzymy na ofertę biur podróży to cena imprezy zwala z nóg, jak nie masz do dyspozycji 12.000 PLN to nie warto w ogóle dowiadywać się o wycieczkę, na szczęście wyjazd do kraju kwitnącej wiśni możesz skonstruować sobie sam ! a oto poradnik jak to zrobić:
Kiedy jechać
Na wycieczkę do Japonii polecam dwa terminy: marzec/kwiecień albo październik/listopad. Kwitnienie wiśni rozpoczyna się na Okinawie w lutym i zazwyczaj dociera do Kioto i Tokio na przełomie marca i kwietnia. Trzeba brać pod uwagę fakt, że w tym terminie nie będziemy jedynymi turystami, bo nawet sami Japończycy tłumnie spacerują po miastach, siedzą w parkach. Drugim wartym uwagi terminem, a który ja wybrałam jest tzw. złocenie klonu, czyli po prostu piękna japońska złota jesień. Myślę, że jedną i drugą porę roku warto w Japonii doświadczyć, dlatego też następnym razem wybiorę Sakurę. Na pewno warto unikać miesięcy letnich jak czerwiec, lipiec czy sierpień z uwagi na upały i porę deszczową, podczas której wilgotność jest bardzo wysoka i nic kompletnie nie schnie….pamiętam opowieść pewnej Polki mieszkającej w Japonii, która wspominała, że podczas lata i wiecznych ulew jej buty i torba wykonane ze skóry po prostu zgniły. Japończycy co cenniejsze ubrania chowają w specjalnych ochraniaczach absorbujących wilgoć. Zima to też nie najlepsza pora, bo zimą jest po prostu zimno…ogrzewanie w mieszkaniach nie jest popularne, często używany jest piecyk usytuowany w centrum mieszkania/domu, przy którym ogrzewają się wszyscy domownicy.
Lot
Obecnie mamy szeroki wachlarz lotów do Japonii, jeszcze dwa lata temu takiego wyboru nie było, jednakże ceny połączeń kształtowały się dość przyzwoicie. My wybraliśmy połączenie z Wrocławia do Tokio z przesiadką we Frankfurcie, a na powrocie w Monachium. Taka przyjemność kosztowała mniej więcej 2500 PLN. W chwili obecnej możecie upolować lot Polskimi Liniami Lotniczymi podczas szalonej środy bądź innej akcji promocyjnej za niespełna 2000 PLN. Można również poszukać lotu w chińskich liniach lotniczych z Warszawy z przesiadką w Pekinie, opcji jest wiele, trzeba polować na okazję, chyba, że planujemy urlop wcześniej to trzeba kupić to co nam pasuje niezależnie od ceny. Zakup lotu do Japonii, a następnie wylot nie może odbyć się z dnia na dzień, musicie mieć czas na zakup JP Rail Pass oraz zabookować hotele, a w Japonii im wcześniej tym lepiej.
Poniżej nasze połączenie do Japonii:
Lotnisko Narita jest stosunkowa daleko od centrum Tokio, z lotniska dostaniecie się do miasta pociągiem albo autobusem. My wybraliśmy autobus. Podróż trwa 90 minut i kosztuje 3100 JPY.
Wszystkie środki transportu, czas trwania oraz ceny znajdziecie pod poniższym linkiem:
Do Polski wracaliśmy już z Hanedy. Lotnisko to jest dużo bliżej i można dotrzeć tam metrem. My akurat mieliśmy to szczęście, że z naszego hotelu kursował niedrogi shuttle bus, więc z miejskiego transportu nie korzystaliśmy, ale dla zainteresowanych wszelkie informacje pod poniższym linkiem:
Hotele
Przy wylocie pod koniec października, rezerwowałam hotele podczas wakacji czyli na przełomie lipca i sierpnia. W Japonii zdecydowanie działa reguła, że im wcześniej tym lepiej. Pamiętajcie, że Japończycy to czyściochy, także nawet w najtańszym hotelu będzie czysto i schludnie. Na nocleg dla dwóch osób powinniście przeznaczyć 200-300 PLN za średni standard, raczej bez śniadania. Jakie hotele wybrałam opiszę w osobnym wpisie, który będzie przeznaczony tylko tej tematyce.
Komunikacja Publiczna
W japońskich miastach funkcjonuje bardzo rozbudowany system komunikacji publicznej. Najbardziej opłacalny będzie zakup biletu dziennego, np. w Tokio 710 JPY, a Osace 600 JPY w weekendy, 800 JPY w dni powszednie. W Hiroszimie można kupić bilet jednorazowy na tramwaj jeśli zajdzie taka potrzeba, bo jako posiadacze JR Pass macie pokryty przejazd autobusem turystycznym hop on hop off.
Pociągi
Planując podróż pociągami po głównej wyspie Japonii – Honsiu warto zaopatrzyć się Japan Rail Pass. Bilet taki możecie zakupić na 7, 14 bądź 21 dni. My wybraliśmy opcje 7-dniową. Cena takiej karty to 38,880 JPY, więc przy obecnym kursie 1360 PLN. Voucher, który upoważnia odbiór Japan Rail Pass zamawiacie jeszcze w Polsce i czekacie na przesyłkę. Jest to bardzo ważne, bo w Japonii nie ma możliwości bezpośredniego zakupu JRP. Po przylocie na dowolne lotnisko udajecie się do punktu odbioru i za okazaniem paszportu oraz voucheru odbieracie bilet. Przy odbiorze możecie też określić datę od której będzie się zaczynał. Rodowici Japończycy nie mogą korzystać z JRP, a bilety na pociągi są naprawdę drogie. Z JRP wyłączone są dwa pociągi “NOZOMI” i “MIZUHO”, jest to np. bezpośredni pociąg z Tokio do Hiroszimy, korzystający z JRP muszą przesiąść się w Osace. Rozkład jazdy pociągów można łatwo sprawdzić przez internet korzystając z poniższej strony:
Jak już zaplanujecie sobie czym i kiedy chcecie jechać to w kasie biletowej na każdym dworcu możecie odebrać miejscówkę na wybrane połączenie. Okazujecie paszport i JRP, dodatkowo warto wydrukować wcześniej nazwę i godzinę pociągu oraz stację końcową, Japończycy nie bardzo komunikują się w języku angielskim, więc warto mieć najważniejsze informacje spisane, aby ułatwić im pracę a nam życie. Jeśli nie uda Wam się złapać miejscówki (choć to mało prawdopodobne) powinniście po przyjeździe pociągu udać się do wagonu bez rezerwacji miejsc, przy odrobinie szczęścia coś tam znajdziecie dla siebie, a jeśli nie pozostaje Wam jazda na korytarzu 😦
Waluta
W Japonii płacimy japońskim jenem. Pieniądze wymieniłam jeszcze w Polsce, aby na miejscu nie zastanawiać się gdzie mogłabym je wymienić, dlatego jeśli nie macie w pobliżu kantoru z jenami warto dokonać zamiany już na lotnisku albo ewentualnie w pobliskim banku. My mieliśmy ze sobą EUR. Za hotele płaciliśmy kartą. Aktualny kurs to 1 JPY = 0,035348.
Ceny
Ceny w Japonii nieznacznie różnią się od tych w Polsce, nie ma wielkiej przepaści cenowej. W restauracjach albo barach szybkiej obsługi można zamówić wszystko na co ma się ochotę bez obawy, że nas portfel diametralnie się skurczy. Jedzenie w Japonii jest po prostu pyszne, nawet w najtańszej jadłodajni wybierzecie coś sycącego i zdrowego. O świeżości sushi już nie wspominam, bo to oczywista oczywistość 🙂 Na obiad przeznaczcie 25 PLN i więcej w zależności na co będziecie mieli ochotę. Poniżej przykłady tego co udało nam się upolować 🙂
nasz pierwszy obiad w Tokio – porcja nie do przejedzenia, był to bar szybkiej obsługi, gdzie zamawia się w automacie…
a oto ten automat, jak się okazuje bardzo popularne urządzenie w Japonii:
przykładowe ceny sushi oraz zgodność ofert z rzeczywistością:
W każdym sushi barze z tzw. rzeką będziecie mogli samemu przygotować sobie zieloną herbatę i to całkiem za darmo ! przy blacie znajdują się specjalne przyciski skąd ciekanie ciepła woda, a saszetki lub matche znajdziecie zaraz przed sobą 🙂
zawsze świeże sushi zakupicie na stacji kolejowej przed podróżą pociągiem, jakości nie powstydziłby się żaden sushi bar, a cena to kilkanaście złotych:
znajdziecie też wszystkie części ciała w postaci szaszłyków:
naleśniki na deser:
czy francuskie piekarnie na każdym kroku:
na kolację poleca się lokalna specjalność shabu-shabu czyli mieszu-mieszu, polega na ugotowaniu surowego mięsa w garze w którym jednocześnie gotuje się zupa 🙂
Zwyczaje
- Japończycy są bardzo wstydliwi i zamknięci w sobie, więc ciężko załapać z nimi kontakt, bądź porozmawiać. Barierą zawsze będzie język angielski, znajomość języka Szekspira w kraju kwitnącej wiśni kuleje. Jeśli już ktoś z nich opanował sztukę angielskiego to wstydzi się mówić, bo ludność tego kraju dąży do perfekcji i jeśli nie jest pewna tego, że coś zna w 100% to tego nie używa. Nie powinien Was dziwić widok Japończyka lekko przykrywającego twarz, który się do Was uśmiecha gdy pytacie go o drogę. Pewnie nie zna angielskiego bądź wstydzi się odezwać. Wbrew pozorom taka sytuacja może być niebezpieczna, jako, że w języku japońskim nie funkcjonuje słowo ‘nie’ to nawet jeśli napotkany przechodzień nie zna odpowiedzi to za wszelką cenę będzie jej chciał nam udzielić, w ostateczności wskazując błędnie drogę…jeśli nam się poszczęści to poszuka na google maps w swojej komórce i nam pokaże albo narysuje nam drogę na małej karteczce – dlatego ważne aby zawsze mieć pod ręką mały zeszyt i długopis.
- Japończycy są czyściochami, rytualna wieczorna kąpiel oczyszcza ciało jak i duszę. Zażywają tych kąpieli w domu bądź w specjalnej łaźni zwanej ‘onsenem’. Podczas wizyty w onsenie musicie pamiętać, że wchodzicie tam całkiem nadzy, przed wejściem do niecki z wodą obmywacie ciało, ale nie szybki prysznic i do basenu…obmycie to takie prawdziwe umycie całego ciała żelem pod prysznic i włosów szamponem aby nie zanieczyścić wody w niecce. Woda ta zmieniana jest tylko raz dziennie, nie ma tam żadnej dodatkowej filtracji, więc każdy chce ją utrzymać w jak najlepszym porządku. Jeśli zostaniecie zaproszeni do Japońskiego domu to na koniec dnia będziecie mieć możliwość skorzystania z wanienki celem umycia się, system jest taki sam jak w onsenie. Najpierw się dokładnie myjemy a potem wskakujemy do wanny…woda i w tym przypadku nalewana jest tylko raz i gość ma ten przywilej pierwszeństwa, następnie wchodzi do niej ojciec, dziadek, babcia, dzieci i na koniec niestety ta biedna pani domu…..
na zdjęciu poniżej mały prywatny onsen, który udało mi się sfotografować. Widzimy na nim krzesełko na którym siedzimy podczas mycia, oraz miseczkę w której możemy moczyć gąbko-ręczniczek.
- liczba ‘4’ w Japonii uważana jest za pechową. Oznacza ona podobno śmierć, także w niektórych hotelach unika się oznaczania pokoju jako nr 4, a w niektórych biurach nie ma piętra nr 4.
- publiczne wydmuchiwanie nosa uważane jest za przejaw złego zachowania, takie czynności powinny być wykonywane w odosobnieniu. W związku z czym życzę dużo zdrowia podczas zwiedzania i żadnego przeziębienia !
- przed wejściem do restauracji spotkacie się z woskowymi atrapami jedzenia, prawie każda restauracja posiada taką witrynkę, co ułatwia sprawę wyboru, bo jesteśmy w stanie od razu rozpoznać co jest tam serwowane.
- w Japonii nie dajemy napiwków ! takie coś może być potraktowane jako obraza. Japończycy zwykli sobie dawać małe prezenciki – jest to wymagane podczas wizyt towarzyskich w domach. Prezent powinien być mały, niezobowiązujący, a kluczową rolę gra tu opakowania, a nie zawartość.
- jeśli poczujemy pragnienie – nie ma problemu. Na każdym roku znajdziecie automaty z wodą i innymi napojami. Podzielone są one na dwie strefy zimne oraz ciepłe. Dzięki temu możemy kupić ciepła kawę czy herbatę w butelce 🙂
- Podczas odwiedzin w Japońskim domu, albo noclegu w ryokanie nie powinny Was zmylić kacie na każdą okazję 🙂 co to oznacza ? Buty obligatoryjnie ściągamy przez wejściem do domu lub na specjalnym przedsionku, następnie powinniśmy ubrać kapcie. Kapcie różnią się od siebie, np. przed wejściem do toalety zostaniecie wyposażeni w specjalną nową parę – plastykowych kapci.
- jeśli jesteście chorzy nie powinniście rozprzestrzeniać bakterii ! osoby z maseczkami na twarzy to zazwyczaj przeziębieni Japończycy, maseczki możecie zakupić na każdej stacji metra, wybór nie zna granic.
- Japończycy bardzo długo pracują. Oznaką złego wychowania jest wyjście z pracy przed szefem, dlatego wszyscy czekają do późnych godzin kiedy on opuści biuro. Niejednokrotnie zaprasza on po pracy na wspólne pino bądź inny alkohol wyskokowy, a wtedy już naprawdę nie wypada odmówić. Często wyjście z pracy następuje o 21-22, następnie piwko z szefem i może być już za późno aby wracać na obrzeża Tokio do domu…z pomocą nadchodzą hotele kapsułowe, w których często śpią właśnie biznesmeni, którzy rano zmieniają tylko kolor krawatu i załatwione, nowy image na nowy dzień 🙂
Powyższy post jest tylko początkiem serii wpisów o Japonii, zapraszam do obserwowania bloga.