Jeśli zabłądzicie w Sevilli, możecie nieopatrznie znaleźć się zaułku inkwizycji…:) pozostałość po mrocznych czasach, które gościły kiedyś w tym mieście. Sevilla to skwar, temperatury latem sięgają tu 50 stopni, pomarańcze turlające się po ulicach, nadzieja na spotkanie Don Juana, czy zatańczenie flamenco ze słynną Carmen.
Nasze zwiedzanie zaczęliśmy od Placu Hiszpańskiego. Bardzo reprezentatywne budynki wzniesiono w 1929 roku z związku z wystawą Iberoamerykańską. Na ścianach możemy zobaczyć osiągnięcia poszczególnych prowincji Hiszpanii, a wszystko na ręcznie malowanych kaflach – azulejos bardzo charakterystycznych dla Sevilli. Plac otoczony jest kanałem-rzeczką nad którą przerzucone są 4 mosty, symbolizujące historyczne krainy Hiszpanii: Kastylię, Aragonię, León i Navarrę.
Po drodze na plac mijaliśmy Real Fabrica, miejsce gdzie podobno pracowała legendarna Carmen. Faktem jest, że niegdyś w tym budynku mieściła się fabryka cygar, w której pracowały okoliczne Cyganki. Dzisiaj znajduje się tam Uniwersytet. Gdzie Uniwersytet, tam mnóstwo studentów i kawiarenek z asortymentem śniadaniowo-lunchowym i kawką. Ja akurat wtedy miałam okazję po raz pierwszy spróbować churros ! 🙂 podobno typowe śniadanie w Andaluzji = churros + czekolada. Nie wiem jak bym wyglądała, jeśli zdecydowałabym się jeść takie śniadanko codziennie. Na pewno wzrósłby mi cholesterol i cukier, jedząc te lokalne smakołyki czułam się jak w tłusty czwartek 🙂 ale spróbować trzeba 🙂
Następnie kierujemy się w stronkę katedry. ,,Katedra będzie tak wielka, że okrzykną nas szaleńcami’’ to słowa architekta Alonso Martineza z XV w. Katedra ta jest największą gotycką świątynią na całym świecie. Ołtarz został wykonany z ponad 2 ton złota ! Pamiętajmy tylko, że to bardzo oblegane miejsce, a kolejka w niemiłosiernym upale ciągnie się kilometrami…może oglądanie z zewnątrz tylko wystarczy 🙂 ? Jeśli nie to polecam rezerwację internetową.
Reales Alcazar – najstarszy zespół pałacowy w Europie, a do tego jeszcze zamieszkały ! to tu Krzysztof Kolumb zdawał relację ze swoich dalekich, amerykańskich wojaży. Jak macie jeszcze troszkę czasu to możecie wpaść do ogrodów Alcazaru. Następnie w oczy rzuca się La Giralda, czyli 97,5 metrowa wieża z której w XVII w muezin nawoływał wiernych do modlitwy. Jest możliwość wejścia na szczyt wieży.
Przechadzając się wąskimi uliczkami, trafiamy na mnóstwo sklepów ze strojami do flamenco. Flamenco narodziło się w Andaluzji, a w Sewilli znajduje się wiele szkół, które tego tańca uczą. Bardzo podobały mi się chusty z frędzlami typowe dla stroju tancerki. W kilku sklepach rozczarowałam się nieco ich wysoką cena, od 100 EUR w górę.
Dochodzimy w końcu do Metropol Parasol, czyli drewnianej konstrukcji w kształcie parasola, ukończonej w 2011 roku. Daje ona dużo cienia, co w tak gorącym mieście jest wręcz bardzo miłą chwilą relaksu.
Następnie kierujemy się do dzielnicy Triana, szukamy mostu Isabel, aby przeprawić się przez rzekę. Nim to jednak nastąpi, pora na lunch 🙂
Przed mostem Isabel znajduje się Mercado Lonja Del Barranco, czyli hala targowa z małymi restauracyjkami, w każdej możemy kupić niewielką porcję czegoś dobrego, charakterystycznego dla Hiszpanii, jak na zdjęciu poniżej, bardzo polecam 🙂 można spróbować wiele rzeczy, za stosunkowo niewielkie pieniądze.
Przeprawiamy się na drugą stronkę rzeki. Nad Gwadalkiwirem czujemy charakterystyczny zapach wilgoci. Jest ona żeglowna co czyni Sevillę jedynym rzecznym portem w Hiszpanii.
Przechodząc przez most, wchodzimy do Triany, niegdyś dzielnicy Cyganów, garncarzy, muzyków, marynarzy. Dzielnica ta słynie z przepięknych, kolorowych wyrobów ceramicznych. Warto zaopatrzyć się w filiżankę, talerzyk, bądź ceramiczną płytkę.
Triana to nie tylko zakłady ceramiczne, ale też Inkwizycja. Tu właśnie znajdziemy wspomniany na początku zaułek inkwizycji, pamiątkę po dawnych wydarzeniach. W Sevilli przez około 300 lat sądzono heretyków. Przez 10 lat spalono na stosie 700 osób. W Trianie rezydował słynny inkwizytor – Tomasz Torquemada.
Kto lubi czytać polecam przed wycieczką:
- ‘’Medicus z Saragossy’’ (Noah Gordon) – książka ta przenosi na s do narodzin hiszpańskiej Inkwizycji oraz możemy dowiedzieć się jak wyglądała Hiszpania za czasów panowania Izabeli I Katolickiej.
- ‘’Komu bije dzwon’’ (Ernest Hemingway) – książka o hiszpańskiej wojnie domowej, przedstawia mentalność Hiszpanów. Warto wspomnieć, że sam autor mieszkał w Hiszpanii przez 18 lat.
lub oglądnąć:
- ‘’Duchy Goi’’ koniecznie !
Aby tradycji stało się zadość na koniec decydujemy się na odwiedzenie lokalnego oceanarium. Może, że to środek tygodnia, a na dodatek jeszcze dnia spowodował, że obiekt świecił pustkami, dzięki temu mieliśmy idealne warunki do przechadzki i oglądania poszczególnych akwariów. Obiekt jest ładny i nowy. Tak jak większość, nie przebije naszego wrocławskiego Afrykarium, ale zawsze odwiedzić można, jeśli ktoś się tym interesuje.
[…] to drugie miasto pod względem ludności w Andaluzji, ustępuje tylko Sevilli. To miasto rodzinne Pablo Picassa i Antonio […]
PolubieniePolubienie
[…] Sevilla […]
PolubieniePolubienie