Kolejnym punktem na naszej japońskiej mapie było Kioto. Miasto to jest utożsamiane z kolebką japońskiej kultury, tradycyjną architekturą czy tradycyjnym ubiorem lokalnej ludności.
Do Kioto dostaliśmy się pociągiem z Hiroszimy z przesiadką w Osace:
Dworzec kolejowy w Kioto okazał się imponującą budowlą, przede wszystkim był kolosalnych wymiarów w ultra nowoczesnym stylu. Z budynkiem zintegrowana jest Kioto Tower, wieża na szczycie której znajdują się restauracje otwarte do późnych godzin nocnych. Kioto Tower jest też świetnym punktem orientacyjnym.
Po przyjeździe na dworzec zdeponowaliśmy bagaże w przechowalni, a następnie załapaliśmy podmiejski pociąg do Świątyni Fushimi Inari (stacja Fushimi Inari – pociągi Nara i Keihan). Fushimi Inari to najsłynniejsza kaplica poświęcona bóstwu Inari, patronowi ryżu i sake. Znajduje się niedaleko dzielnicy Fushimi gdzie wyrabiana jest sake. Charakterystyczne dla tej świątyni są bramy torii, jest tam ich około tysiąca, a każda została ufundowana przez biznesmena, firmę, osobę prywatną aby zjednać sobie przychylność bogini.
Przechodząc pod poszczególnymi bramami dochodzimy do mniejszych świątyń, sama wędrówka na szczyt zajmuje około 2-3 godzin, to długo, biorąc pod uwagę, że samo wzgórze ma tylko 233 metry nad poziomem morza.
z napotkanymi Japonkami i Japoneczką 🙂
Następnie warto wybrać się do pobliskiego lasu bambusowego. Las robi wielkie wrażenie, a w szczególności gęstość i wysokość bambusów, które przewyższają wieżowce i maja około 20 metrów. Na głównej ścieżce prowadzącej przez las widzimy tłumy Japończyków, sporo w tradycyjnych strojach. Jeśli po drodze zmęczymy się spacerem, mamy możliwość wynajęcia rikszy, która zawiezie nas z powrotem na dworzec 🙂
Po południu przeszliśmy się jeszcze do świątyni Toji. Charakterystyczną cechą świątyni jest pięciokondygnacyjna pagoda, najwyższa w Japonii !
Kolejny dzień przeznaczyliśmy tylko i wyłącznie na zwiedzanie Kioto. Wbrew pozorom to bardzo duże miasto i raczej spacery od punktu A do B odpadają, lepiej skorzystać z komunikacji miejskiej. W mieście mamy dwie linie metra, ale o dość słabym zasięgu bądź dobrze rozbudowaną linie autobusową. Polecam zaopatrzyć się w bilet całodzienny, niestety na metro i autobus jest osobny, także sugeruję na samym początku postawić na komunikację autobusem miejskim. Cena całodziennego biletu to 500 JPY.
W planie zwiedzania Kioto znalazł się pałac cesarski. Jedyną możliwością wejścia na teren pałacu to zarezerwowanie zwiedzania w grupie z przewodnikiem. Opcja ta jest całkiem bezpłatna, ale należy szybko się decydować, bowiem terminy są bardzo odległe. Nam udało się zapisać do grupy prowadzonej w języku japońskim 🙂
Z pałacu skierowaliśmy się do jednej z wizytówek Kioto – Złotego Pawilonu. Jest to miejsce bardzo chętnie odwiedzane przez samych Japończyków, na miejscu zastaliśmy prawdziwe tłumy. Najpierw wianuszek ludzi do kasy biletowej, a następnie przez park wśród drzew aby dotrzeć do ogrodu w którym stoi Złoty Pawilon. Jest to wierna kopia, oryginał zniszczono w wyniku podpalenia w 1950 roku. Cała budowla pokryta jest płatkami złota. W stawie otaczającym Pawilon jest pełno ryb, ale niestety wędkowanie jest zabronione 🙂 podobnie jak selfie stick….
Kolejnym naszym celem był targ Nishiki. Jest to jeden z najsłynniejszych targów na świecie. Mieści się w pasażu między budynkami, a przykryty jest dachem – ciągnie się aż przez pięć przecznic, trochę nie przypomina typowego targu w naszym rozumieniu. Nishiki został założony w XV wieku jako targ rybny.
Aleja Pontocho – najpiękniej prezentuje się po zmierzchu. Przy ulicy zachowały się najstarsze herbaciarnie w których klientów zabawiają gejsze.
Po przejściu przez Aleje Pontocho dotarliśmy nad rzekę Kamo z bardzo szerokimi bulwarami, na których latem wystawiane są restauracyjne stoliki.
Stamtąd niedaleko już do dzielnicy Gion, która jest tak bardzo znana z powodu gejsz…niemniej jednak nie jest łatwo spotkać je na ulicy, szczególnie, że sporo Japonek wybiera tradycyjny strój i ciężko jest jednoznacznie stwierdzić kto się pod nim kryje, zwykła kobieta czy gejsza…W każdym razie w dzielnicy Gion mamy okazję zobaczyć zabudowania starego Kioto, które zachowały się po dziś dzień i nadają temu miastu szczególny klimat.
NASTĘPNY PRZYSTANEK: OSAKA
Jak Wasze ogólne wrażenie Kioto?
PolubieniePolubienie
Mówiąc o Kioto wyobrażaliśmy sobie nieco mniejsze miasto z tradycyjna japońską zabudową…zastaliśmy sporą metropolię, gdzie tych starych budyneczków i takiego specyficznego japońskiego klimatu trzeba jednak poszukać. Nie znaczy to bynajmniej, że Kioto nie warto odwiedzić, myślę że gdybyśmy mieli jeden dzień więcej prawdopodobnie odkrylibyśmy to czego szukaliśmy 🙂 Polecam bardzo na kwitnienie wiśni spacer filozofa- my wybraliśmy inna porę roku, także może jeszcze do Kioto wrócimy 🙂
PolubieniePolubienie
Witajcie w klubie osób, których Kioto zaskoczyło swoim wyglądem. Przewodniki kreują to miasto na mega tradycyjne niczym z czasów samurajów.
Uważam, że warto tam wrócić na dłużej 🙂
PolubieniePolubienie