Od mojej ostatniej wizyty w Grecji upłynęło około 20 lat. Ostatni raz odwiedziłam część kontynentalną w 2000 roku. Była to podróż od Salonik przez Meteory, Pireus/Ateny, Kanał Koryncki, Spartę, Olimpię aż do Patry skąd wypłynęliśmy w drogę powrotną promem do Wenecji. To była jedna z takich podróży życia, poprzez wszystkie miejsca związane z mitologią grecką, która swego czasu bardzo mnie interesowała.
Od tamtej wyprawy odwiedziłam naprawdę sporo miejsc, ale już nie wróciłam do Grecji, aż do maja tego roku. Wybór padł na Kretę, gdyż wcześniej nie byłam na żadnej z greckich wysp.
Kiedy jechać ?
My wybraliśmy termin majówkowy, a w zasadzie pomajówkowy, gdyż nie ma wtedy aż tylu tłumów, a ceny ofert w biurach podróży, czy samych biletów lotniczych są znacznie niższe. Pogoda w maju była w porządku, choć podobno wyjątkowo jak na Kretę wiało. Wiało do tego stopnia, że mieliśmy wielkie szczęście, że wylądowaliśmy w Chanii, nieco później start i lądowanie na tym lotnisku nie były możliwe. Kreta powitała nas temperaturą 20-25 stopni oraz chłodnym wiatrem, ale nie przeszkadzało nam to jakoś bardzo. Morze w maju jest dość zimne, mniej więcej jak Bałtyk w sezonie 🙂 także osoby wyobrażające sobie ciepłe Morze Śródziemne zapraszam w lipcu, czerwcu czy wrześniu. To samo tyczy się hotelowych basenów, maj to początek sezonu dla większości hotelarzy. Baseny nie miały okazji się szczególnie nagrzać, a podgrzewane po prostu nie są, więc temp w nich oscylowała w granicach 21 stopni.
Podsumowując: jeśli na Kretę dla zmiany klimatu i pogody to maj będzie idealny, ale jeśli macie w planach codzienne i długie plażowanie bądź leżakowanie połączone z kąpielą to lepiej miesiące typowo letnie lub wrzesień.
Jak dojechać, a w zasadzie dolecieć ?
Jest wiele możliwości lotu na Kretę tanimi liniami lotniczymi (do Chanii czy Heraklionu), bądź ewentualnie zakup miejsca w jednym z licznych lotów charterowych. Z uwagi na wakacje zakupione w biurze podróży lecieliśmy liniami Enter Air, a powrót był realizowany Travel Service.
Gdzie nocować ?
My tym razem skusiliśmy się na ofertę biura podróży TUI. Wybrałam polecany na blogach Avra Imperial Beach Resport o którym powstanie z pewnością osobny wpis. Po raz pierwszy kupiłam ofertę w first minute (zazwyczaj kupowałam na last :)) i cena okazała się na tyle okazyjna, że sama nie zarezerwowałabym lepiej. Hotel był naprawdę luksusowy i wart znacznie wyższej ceny, nawet na last minute był o ok 800 zł od osoby droższy niż na first. W Avra Imperial spotkałam pewną Panią z Polski, która od kilku lat dwa razy do roku przyjeżdża do tego hotelu na kilka dni – to chyba najlepsza rekomendacja 🙂
Avra Imperial znajdował się po zachodniej stronie wyspy, niedaleko miasta Chania. Dzięki tej lokalizacji mieliśmy blisko do takich atrakcji jak Laguna Balos czy plaża Elafonisi. Jeśli macie w planach Heraklion bądź Amazonas Park to lepiej wybrać jej wschodnią stronę.
Jak się poruszać ?
Jeśli chcecie mieć swobodę to z pewnością autem np. wypożyczonym na lotnisku. Nasza baza wypadowa znajdowała się w miejscowości Kolimvari. Tam też zdecydowaliśmy się na wynajem auta. Wybór padł na wypożyczalnie Trafficar, której Wam nie polecam. Jeśli traficie w te rejony to zdecydowanie poszłabym do wypożyczalnie Dias, albo zdecydowała się na wynajem na cały tydzień na lotnisku, szczególnie, że parking w Avra Imperial był bezpłatny. Auta oferowane przez Trafficar były naprawdę stare, nigdy nie spotkałam się z tak starymi autami w wypożyczalni. Dodatkowo przy opcji pełnego ubezpieczenia nie macie pokrytych szyb, opon oraz podwozia. Kreta jest naprawdę zaniedbana, a na drodze widać sporo kamieni, większość aut jest starych, więc nie ma dbałości o to czy ktoś Wam przez przypadek złamie lusterko, które ubezpieczone również nie jest (trzeba je koniecznie składać), czy dostaniecie kamieniem od przejeżdżającego z naprzeciwka auta. Uważam, że jest to bardzo słabe, że pełne ubezpieczenie nie jest pełne, ale jeśli chodzi o warunki to w innych wypożyczalniach było podobnie. Sprawdźcie koniecznie Goldcar w przypadku Krety, gdyż wydaje się, że on takich obostrzeń nie ma. Jednego dnia planowaliśmy wycieczkę na Lagunę Balos. Można się do niej dostać rejsem lub autem. My wybraliśmy druga opcję, gdyż jest szybsza oraz z góry roztacza się piękny widok na lagunę. Aby tam się dostać należy przejechać 8 km drogą pełną nierówności oraz kamieni. W wypożyczalni pouczono nas, że możemy tam pojechać jedynie autem 4×4, inaczej narażamy pojazd na naruszenie podwozia, a za takie uszkodzenie płacimy sami. Zgodziliśmy się na Suzuki Jimmy, za który musieliśmy extra dopłacić, ale jadąc już na miejsce ujrzeliśmy sporą część zwykłych małych samochodów, dlatego ważne aby nie dać się oszukać bądź coś sobie wmówić. Może autem 4×4 jest trochę łatwiej, ale zwykłym też tam dojedziecie 🙂
Co kupić ?
- Ouzo, Metaxę bądź Raki, czyli taką lokalną rakiję – wybór jest naprawdę bardzo duży. Fajne oferty były również na lotnisku, przy zakupie dwóch z wymienionych alkoholi obowiązywał rabat -15%. Jeśli nadajecie bagaż to polecam zakupy w lokalnej sieci supermarketów INKA.
- Chałwa oraz Lokumi (Rahatlokum) – pierwsze pewnie dokładnie znacie, drugie to popularna na Bałkanach żelka, często o smaku różanym, idealna do mocnej, czarnej kawy. Ani jednego i drugiego nie kupiłam 🙂 gdyż jest mega słodkie i kaloryczne, ale warto spróbować 🙂
- Oregano, oliwki, ser feta czy oliwę – pierwszą z wymienionych pozycji łatwo przewieźć bo jest lekka. W sklepach jest ogromny wybór różnych mieszkanek ziół do przeróżnych potraw na bazie oregano. Oliwki, jedyne w swoim rodzaju możecie kupić w tzw. vacum. Ciężej jest z serem czy oliwą, choć to drugie możecie kupić na lotnisku. Ser z uwagi na temp. przechowywania chyba lepiej sobie odpuścić i najeść się go po prostu na wakacjach 🙂
- Naturalne kosmetyki – jedna z popularniejszych greckich firm dostępna w Sephorze to Korres. Na Krecie poznałam całkiem nową markę kosmetyków – Apivita. Nasze hotelowe SPA w Avra Imperial bazowało właśnie na tej marce. Jeśli popatrzycie sobie na skład to naprawdę warto. Widziałam, że w Polsce kosmetyki tej firmy można zamówić przez iPerfumy. Ja zaopatrzyłam się w krem i serum do twarzy, żel oczyszczający, maseczki czy krem do rąk. Naprawę warto.
- Lampki ceramiczne – chyba to taki znak firmowy Krety, więc takiej kurzołapki nie mogłam sobie odpuścić w tym pięknym lazurowym, morskim kolorze 🙂
[…] od miejsca z którego wypłyniecie. My wybraliśmy opcję samochodową. W poprzednim wpisie (klik) opisałam już wypożyczanie auta na Krecie. Wspomniałam, że na Balos wybraliśmy się Suzuki […]
PolubieniePolubienie
[…] Kreta – podstawowe informacje […]
PolubieniePolubienie
[…] Kreta podstawowe informacje […]
PolubieniePolubienie